środa, 29 grudnia 2010

NOSTALGICZNIE

Kolejny papieros
I zapach tytoniu
Zaciągam się
Morderczym dymem...


Kolejna lampka
I czerwień trunku                                                        
Wypijam znów
Miksturę śmierci...


Kalibru moc
I dawne wspomnienia
Kulka w łeb
Ostatnie tchnienie...

GIAUR

Na koniu czarnym pędzi jeździec
Burza w duszy jego grzmi
Boże zlituj się nad jego losem marnym!
On pedzi na spotkanie Lejli

Czeka Giaur,czeka godzinę
Wtem pojął okrutny życia los
Hassan za zdradę utopił dziewczynę
Miłości kochanków śmiertelny zadał cios

Banda zbójców z Giaurem wyruszyła
Na Hassana zaczaić się
Śmierć z jego ręki życia pozbawiała
Śmierć Hassanowi należy się!

Juz Hassan ostatni dech oddaje
Szept do Allacha,bicie okrutnego serca
Giaura spojrzenie ból zadaje
Umiera Hassan-Lejli morderca

Sześć lat od tego czasu minęło
Giaur w zakonie sie skrył
Przed śmiercią coś sercem targnęło
Opowiedział co zrobił,kim był

Kochał nad życie i to go zgubiło
Samotny mściciel krzywd w cierpieniu żył
Serce kochało,serce dla niej biło
Dla niej istniał,o niej śnił

Choć na mieczu wciąż rdzawa plama
Choć jego żywot tak  zbrodniczy był
Większa była  serca szrama
To był Giaur,co zemstą żył...

FINLANDIA

 Zbieżność osób i nazwisk zupełnie przypadkowa.


  Był mroźny,grudniowy wieczór.Świat przysypało białym puchem,śnieżynki wesoło tańczyły na wietrze...
Andrzej Lipowiak siedział na ławce zachwycając się widokiem.Zastanawiał się nad swoim życiem i decyzjami jakie miał wkrótce podjąć...Z rozmyślań wyrwał go miękki,damski głos.
-Przeprasza skarbie,że tak długo czekałeś-powiedziała Mariola Witkowska całując mężczyznę w policzek.
-Nic nie szkodzi-odpowiedział Andrzej uśmiechając się lekko i wpatrując się w swoje dłonie.
-Czy coś się stało?Jesteś jakiś nieswój...

 Mężczyzna wstał,włożył ręce w dziurawe kieszenie,zrobił kilka kroków,po czym zrezygnował - przez odklejona podeszwę nabierało się zbyt dużo śniegu.

- Bo tego...-powiedział lekko zmieszany-wiesz Romek,oj wiesz ten gość z Lwowskiej załatwił mi robotę.
-No co Ty?Gdzie?!-krzyknęła Mariola.
-Właśnie wiesz...Mariolka tego,no ta robota to za granicą...w Finlandii.
-W Finlandii?Poprzestawiało Ci się coś w mózgu? Jak Ty tam dojedziesz?
-To nie ważne,Romek to załatwi.Mariolka czy Ty,wiesz no,no wiesz...
-Nie wiem...?-powiedziała
-No,bo tego,ja...wiesz chciałem zapytać czy Ty byś nie pojechała ze mną?-zapytał nieśmiało.
-Ja?Serio?Z Tobą to na koniec świata!Przecież wiesz jak chce uciec z tego zadupia!
-Serio,pojedziesz?-ucieszył się chłopak zacierając ręce-Mariolka ja to Cię kocham wiesz,no serio-powiedział chłopak całując dziewczynę.
-Ty mnie tu nie bajeruj,tylko mów co tam chowasz?-zapytała zerkając a kurtkę Andrzeja.
-Wiesz,bo pomyślałem,że to uczcimy-odpowiedział rozpinając kurtkę i wyciągając butelkę.
-O w morde!hahhaha Butelka ''Finlandii"?Skąd wziąłeś kase?
-Pożyczyłem.To co piejmy? tylko kubka nie mam
.-Oj,po co kubek,dawaj z gwinta!Zimno tu jak cholera,a Ty sobie kubkiem dupe zawracasz.

   Trunek dawał złudne wrażenie ciepła.Mariolka była radosna,Andrzej snuł wizję przyszłości.
-Mariolka,jutro jedziemy.Może się przytulisz,co?
-Przytule,przytule.Dobrze mi tu z Tobą,tak sennie...-powiedziała dziewczyna tuląc się do
 Andrzeja,którego myśli składały się w jedno zdanie:
"Jutro będę w Finlandii..."





- Gdzie ten dupek jest?-zapytał Romek Kwiatkowski paląc kolejnego papierosa.
-Oj spokojnie,może przyjedzie-odpowiedział kierowca tira.
-Najpierw zawraca mi dupę,że chce robote,pożycza kasę na wódeczke,żeby oblać to ze swoją laską a potem debil nie przychodzi!
-Oj pewnie z nią zabalował powiedział kierowca mrugając porozumiewawczo do Romka-Ej,stary włącz radio,co? To se posłuchamy.

 Zdenerwowany Romek nacisnął TUNER i wsłuchał się w głos spikerki:
-Jak donosi policja przyczyną śmierci było wychłodzenie organizmu.Znaleziono dokumenty-Dwudziestopięcioletni Andrzej L. i dwudziestotrzyletnia Mariola W. to bezdomni .Obie ofiary spożywały alkohol.To już osiemnasty śmiertelny przypa... -głos się urwał.

Romek drżącymi rękoma wyłączył radio i blady spojrzał przez okno samochodu...Świat był przysypany białym puchem,śnieżynki wesoło tańczyły na wietrze...

ON I ONA

Stworzył ją Bóg z żebra Adamowego
Kość z kości , ciało z ciała
I prosił by chronił ja od złego
I żeby ona sercem go kochała...

Mężczyzna nadal je owoce z jej dłoni
Owoce smutku,bólu.lecz także radości
Jest silny ,kiedy ona łzy roni
Ona go wspiera,gdy smutek na twarzy gości...

W tym świecie mają tylko siebie
I choć zło wciąż uczuciu zagraża,to
Kiedy prawdziwą Miłość wleją w siebie
Bóg dla niej i dla niego nowy Eden stwarza...

WIERSZ BEZIMIENNY

Zapach Twojej skóry jak ziemia deszczem pachnąca
Niczym anielskie pióra dotyk Twoich dłoni
I jestem spragniona,tak Ciebie pragnaca
Patrzysz na mnie jak wtedy,chociaż czas nas goni...

Pocałunek, który stworzyłes na wargach moich
Był jak sakrament- tak czysty i święty
I jestem piękna w ramionach Twoich
Cud tej Miłości jest tak nie pojęty...

Szmaragd najcenniejszy to Twoje spojrzenie
I żadnej skazy w nim nie znajduje
I kocham twój głos i jego ciepłe brzmienie
Kochany!Nikogo jak ciebie tak nie miłuje...

Pragnę światu wykrzyczeć o swoim uczuciu
Mówić o Tobie  wciąż i bez końca
Lecz to tylko sen i w śnie Ciebie snuje
Żegnaj już,żegnaj Miłości raniąca...